Mimo to zdecydowałam się pisać tutaj recenzje filmów i seriali, bo wszyscy lubimy je oglądać i oglądać. Zwykle zaczynam podczas kolacji i oglądam kilka seriali jednocześnie, czyli po jednej serii każdego wieczoru. A dlaczego wolę oglądać seriale – chętnie wyjaśnię.
Znalezienie porządnego filmu jest często zadaniem trudnym, a czasem niewdzięcznym. Czasami spędzasz dużo czasu na szukaniu, a potem zaczynasz oglądać i okazuje się, że to prawda… no cóż, krótko mówiąc, nie bardzo chcesz to oglądać. Ale kiedy znajdziesz dobry serial, oglądasz go przez długi czas, oglądasz i cieszysz się nim. Zwłaszcza, gdy jest 5 sezonów, a najlepiej 20, a każda seria ma 25. Ale nie za każdym razem i nie każdy ma tyle szczęścia.
Jeśli więc mówimy o serialu „Significant Other” (2023), to nie może on pochwalić się liczbą sezonów, ponieważ dopiero co został wydany, a poza tym jest już oznaczony znakiem „Ukończony”, ani numerem odcinków – jest ich tylko 6. Ale co przykuło moją uwagę i sprawiło, że obejrzałem z zainteresowaniem do samego końca? (Biorąc pod uwagę serial na wieczór, zajęło mi to prawie tydzień).
Przede wszystkim jest to serial w języku angielskim. Szczerze mówiąc, przez kilka lat utwierdzałem się w przekonaniu, że seriale dzielimy na angielskie i wszystkie pozostałe. Nie, oczywiście, dowiedziałem się później, że są też seriale australijskie, które są bardzo, bardzo godne uwagi (obok nowozelandzkich), a także szwedzko-duńskie, norweskie i francuskie, gdzie byście się bez nich obeszli . Ale o nich wszystkich później.
Po drugie, aktorzy. Odtwórca głównej roli męskiej jest mi zupełnie obcy, nie zrobił na mnie jednak żadnego wrażenia, podobnie jak jego postać. Kto nie mając czasu powiedzieć czegoś dobrego lub zrobić czegoś dobrego, od razu wszystko skreślił jakimiś bzdurami wypowiedzianymi lub zrobionymi i absolutnie, szalenie bezsensownymi i pozbawionymi zasad. Ale odtwórczyni roli kobiecej, Katherine Parkinson, zrobiła na mnie ogromne wrażenie nawet w „Doktorze Martinie” i choć minęło prawie 20 lat od jej kręcenia tam, nie straciła ani uroku, ani umiejętności aktorskich, bo jej się wierzy i podziwiasz ją, a gdzieś nawet się zakochujesz.
Ponieważ serial jest angielski, ma w sobie pewien nieuchwytny urok, nieodłączny od wszystkich angielskich seriali telewizyjnych. Tego nie da się opisać słowami, trzeba to zobaczyć i poczuć, a najlepiej jedno i drugie na raz.
Jeśli chodzi o fabułę, nie ma sensu jej powtarzać. Ale bardzo satysfakcjonujące było to, że za każdym razem, gdy wydawało się, że fabuła osunęła się głęboko w dół i mocno stanęła na zatłoczonych popowych szynach – od razu zadziałał jakiś magiczny trik, a wartość serialu w moich oczach błyskawicznie wzrosła do niebotycznych wysokości nieosiągalny dla większości serii.
Ale zupełnie zapomniałem wspomnieć o gatunku. Jest to jednocześnie komedia i melodramat.
Zatem miłego oglądania. Napisz swoje komentarze i wrażenia z oglądania w sekcji komentarzy poniżej.